Tak jak obiecałem, wybrałem się nad Wisłę także i dziś aby zobaczyć jak zmienił się krajobraz w okolicy jej koryta. Coraz niższe temperatury (w nocy doszło chyba do ok. -20 a w dzień utrzymuje się ok -10-15 st. poniżej zera), sprawiły że pokrywa lodu pomiędzy lądem a "Małą Kaśką" miała już kilkanaście centymetrów i pozwalała dostać się do miejsca, gdzie normalnie jest koryto rzeki.
Po dojściu do nabrzeża Wisły okazało się, że rzeka dosłownie stanęła. Spiętrzona i "posklejana" mrozem kra pokryła powierzchnię rzeki szczelną warstwą. Widać, że w nocy poziom wody musiał być jeszcze wyższy, o czym świadczą spiętrzone na nabrzeżu kry i ślady po tafli lodu na murze "Kaśki". Oblodzonym nabrzeżem ruszyliśmy w górę Wisły w kierunki drugiej "Małej Kaśki".Wycieczka niestety nie trwała długo. Po przejściu kilkudziesięciu metrów, pękł pod moją lewą nogą lód i po lewe kolano wylądowałem w wodzie. Czekał nas szybki odwrót do domu, gdyż nogawka z minuty na minutę sztywniała coraz bardziej :-)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz